–
Jestem w ciąży – powiedziałam w
napięciu obserwując jego reakcję. Spojrzał na mnie
zdezorientowany nie wiedząc, co powiedzieć. Obawiałam się
najgorszego. Bałam się, że za chwilę nasze przebaczenie pójdzie
na marne, że wszystko przepadnie, rozsypie się, jak domek z kart. –
Gregor, błagam… Wykrztuś coś z siebie!
–
Ja… – szepnął patrząc na mnie z
nieodgadnionym błyskiem w oku. – O, Boże, Lily! – Krzyknął w
momencie, w którym w końcu dotarła do niego moja wiadomość. –
Naprawdę?
–
Naprawdę – potwierdziłam. Po chwili
na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, a ja poczułam, że
potężny kamień spada mi z serca rozsypując się w drobny pył.
–
Tak bardzo się cieszę! – krzyknął i
ponownie tego dnia zamknął mnie w swoich ramionach. Delektowałam
się jego bliskością, jego dotykiem, jego silnym uściskiem,
znajomym zapachem perfum. Delektowałam się nim samym, tak po
prostu, bez żadnych przeszkód. Byliśmy tylko my i ta mała
istotka, która podarowała nam drugą szansę na szczęście. –
Znasz już płeć? – Zapytał podekscytowany, gdy odsunął mnie na
milimetr.
–
Jeszcze za wcześnie – zaśmiałam się
uwalniając policzki od łez. – Ale za miesiąc… Za miesiąc
będziemy wiedzieć – Dodałam. Wyciągnęłam z torebki zdjęcie
ukazujące nasze maleństwo i podsunęłam mu je pod nos. Spojrzał
na nie rozpromieniony, a jego oczy momentalnie się zaszkliły.
–
Dziękuję ci, Lily – powiedział
cicho. – Dziękuję za to, że obdarzyłaś mnie największym z
możliwych szczęść, że nie ukryłaś tego przede mną, że
przyjechałaś tutaj, że wybaczyłaś mi… Obiecuję ci, że razem
stworzymy temu maleństwu rodzinę z prawdziwego zdarzenia. Już
nigdy, przenigdy nie pozwolę sobie na utratę ciebie. Już nigdy nie
pozwolę ci odejść… Kocham cię – Wyszeptał, a ja pod wpływem
impulsu musnęłam jego usta. Wciągnął powietrze nieprzygotowany
na taki gest z mojej strony. Czekałam. Po chwili delikatnie, jakby
bał się wyrządzić mi krzywdę odwzajemnił mój pocałunek
znacznie go pogłębiając. W końcu było tak, jak powinno
być. Było znajomo, było po naszemu, było tak, jak wtedy, gdy się
poznaliśmy… Jego usta smakowały tak, jak zawsze, a ich kształt
idealnie uzupełniał moje. Wszystko powróciło na właściwe tory…
–
Kocham cię, Gregor – odparłam łącząc
nasze dłonie. – Zawsze będę cię kochała.
Po
uzyskaniu informacji od mojej ukochanej, że za pół roku zostaniemy
rodzicami, że za pół roku zostanę tatą poczułem się tak,
jakbym wygrał los na loterii. Nie mogłem uwierzyć we własne
szczęście oraz w to, że życie obdarowało mnie drugą szansą na
naprawienie wszystkich błędów oraz wyrządzonych krzywd. Ta mała
istotka żyjąca w brzuchu Lily wypełniła mnie nadzieją,
jakiej nie czułem jeszcze nigdy. Moja ukochana… Była ze mną,
tuliła się do mnie, skradała pocałunki… Była przy mnie.
Wybaczyła mi. Początek tego dnia nie zwiastował takich rewelacji w
moim życiu. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Zostałem Mistrzem Olimpijskim. Spotkałem się z Lily. Dowiedziałem
się o jej ciąży… Siedząc z Lily wtuloną w moje ramiona
głaskałem jej ciążowy brzuszek. Obiecałem stworzyć temu
maleństwu rodzinę z prawdziwego zdarzenia i wiedziałem, że
z tego zadania na pewno się wywiążę. W końcu będziemy mogli
spełnić nasze marzenia. Myślałem, że wszystko przepadło, że
już do końca życia będę się zmagał z poczuciem winy,
jednak… Los zdecydował inaczej i byłem mu cholernie wdzięczny.
Ja, Lily i nasze dziecko. Rodzina.
–
Wiesz… – zacząłem w pewnym
momencie. – Byłem zdeterminowany, aby walczyć o ciebie, aby
udowodnić ci swoją miłość, ale nie wiedziałem, jak się za to
zabrać… Żyłem w
przekonaniu, że mnie nienawidzisz, zresztą wcale bym się nie
dziwił, gdyby tak było… Wiem, że zawaliłem, wiem, że cię
skrzywdziłem, że odepchnąłem cię od siebie, wtedy kiedy
najbardziej cię potrzebowałem… Nie potrafię ci wyjaśnić,
dlaczego to zrobiłem, ale niestety nie cofnę czasu. Przeszłość
jest przeszłością… Dzięki Bogu, że to ty zdecydowałaś się
na to, aby wykonać ten pierwszy, najtrudniejszy krok. Teraz jestem
pewien, że we trójkę poradzimy sobie ze wszystkim, że damy
wszystkiemu radę… – Powiedziałem całując ją w skroń.
–
Nie mogłabym cię znienawidzić, Gregor…
– rzekła po paru minutach ciszy. – Próbowałam, zaklinałam, że
już mnie nie obchodzisz, że istnieje życie bez ciebie, ale…
Oszukiwałam samą siebie. Życie bez ciebie nie istnieje. Ja bez
ciebie nie istnieję. Daliśmy sobie jeszcze jedną szansę. Ta mała
istotka nam ją dała, więc zróbmy wszystko, aby jej nie zawieść…
– Powiedziała cicho przysuwając się do mnie jeszcze bardziej.
–
Już nigdy nie zawiodę ani ciebie, ani
naszego dziecka. Jesteście najważniejszymi osobami w moim życiu –
szepnąłem nachylając się, aby ucałować jej brzuch. Zaśmiała
się głośno na ten gest i poczochrała mnie po włosach. Brakowało
mi jej urokliwego i zaraźliwego śmiechu, ale teraz… Teraz już do
końca życia będę mógł go słyszeć, mógł cieszyć się razem
z nią…
Stojąc
pod skocznią obserwowałam poczynania moich rodaków w konkursie
drużynowym. Niestety nie udało im się wywalczyć olimpijskiego
medalu. Zajęli pechowe czwarte miejsce, jednak i tak byłam z nich
dumna. A najbardziej z Gregora oraz z tego, że dwa dni temu zdobył
złoty medal. Indywidualny. Tego jednego brakowało mu do bycia
spełnionym sportowcem. Osiągnął swój cel, ale wiedziałam, że
na tym nie poprzestanie. Skoki były jego życiem, skakanie nadal
sprawiało mu frajdę. Wiedziałam, że chce powrócić do optymalnej
formy, że chce królować i błyszczeć. Wiedziałam, że jest to w
jego zasięgu i wiedziałam, że będzie robił wszystko, aby
osiągnąć dany cel. Taki już był. Nigdy się nie poddawał,
walczył do upadłego, ciężko znosił porażki, ale zawsze wracał.
I byłam pewna, że tak będzie i tym razem. Powoli do przodu…
–
Gratuluję – powiedziałam, gdy po
wszystkim znalazł się przy mnie. – Dla mnie jesteś mistrzem –
Pocałowałam go w policzek, a on objął mnie mocno.
–
Dla takich słów warto się starać –
zaśmiał się zakładając mi kosmyk włosów za ucho. – Nasza
przygoda w Pjongczang dobiegła końca…
–
Ale nasza przygoda dopiero się
rozpoczyna – oznajmiłam z pewnością w głosie.
–
Masz rację – przytaknął. –
Będziemy tańczyć nasze tango w salonie… – Zanucił
przywołując na światło dzienne jedno z naszych licznych
wspomnień. Zaśmiałam się w głos łapiąc jego dłoń w swoją.
Byłam pewna jednego. Wszystko zmierzało ku dobremu…
***
Witam!
Uff, udało się! :) Mam nadzieję, że dzięki skokom moja wena powróci :D
***
Witam!
Uff, udało się! :) Mam nadzieję, że dzięki skokom moja wena powróci :D
(Gregor się cieszy ^^)
Pozdrawiam ;*
Pierwsza 🙌
OdpowiedzUsuńGenialne 😍 Cieszę się bardzo, że Gregor tak fajnie zareagował na wiadomość o ciąży 😊 Nareszcie zaczyna im się układać i prawidłowo 💪
Mega opisy❤️ Widać magię ich uczucia, tą czułość, ile dla siebie znaczą 😊 Cudo❤️
Pozdrawiam i weny 😘
Cytując Gregora "... nie ukryłaś tego przede mną ...". Taka jest prawda i dobrze, że powiedział o tym głośno. Rozstali się przez jego egoizm, więc jeśli Lily nie podzieliłaby się z nim tą nowiną, to byłoby to dla mnie zrozumiałe. Jednak wykazała się dojrzałością. Bo to, że go kocha to jedno, ale doskonale wiedziała że skoczek ma prawo o tym wiedzieć. To dziecko to był dla nich znak jak i druga szansa. Przeznaczenia nie da się oszukać. Muszą teraz zrobić wszystko, aby nie zawieść tego maleństwa. Motywacja będzie ogromna :) Także panie Gregor, egoizm do kieszeni albo do kosza!
OdpowiedzUsuńKarta się odwróciła i los się do nich uśmiechnął. Mają ogromne powody do radości. Ciąża, ich pogodzenie oraz medal olimpijski :) Jak widać po każdej burzy wschodzi słońce :)
Bardzo się cieszę że Gregor z takim entuzjazmem przyjął wiadomość o ciąży.
OdpowiedzUsuńTeraz może e końcu wszystko pomiędzy nimi się poukłada. I będzie tak jak być powinno od dawna.
Oboje muszą się starać zrobić wszystko dla tego maleństwa. Które dało im szansę na powrót do siebie . I jestem pewna że im się to uda. Bo są po prostu dla siebie stworzeni.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. I pozdrawiam cieplutko 😊
Przy okazji zapraszam do siebie 😉
UsuńNa początku chcę Cię bardzo, ale to bardzo przeprosić. Nie mam pojęcia jak to się stało, ale była szczerze przekonana, że już skomentowałam Twoje skoczkowe nowości. Ale jak widać byłam w błędzie, co pospiesznie nadrabiam.
OdpowiedzUsuńNawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo się cieszę, że Gregor z takim entuzjazmem przyjął wiadomość o ciąży, że nie urządził żadnych scen. Chyba właśnie tego się bałam – że Gregorowi coś rzuci się na mózg i powie coś głupiego. Na szczęście nic takiego się nie stało.
Teraz wszystko w ich rękach. Mogą na nowo spróbować ułożyć sobie życie, budować je w oparciu o maleństwo, które niedługo przyjdzie na świat. A wierzę, że będą świetnymi rodzicami.
Ode mnie to tyle. Lecę dalej nadrabiać zaległości.
Pozdrawiam
Violin
Jeżeli Gregor się cieszy to ja również się cieszę ❤ Jeżeli obecna sytuacja ma zakończyć się happy endem to teraz wszystko zależy tylko od nich; od każdej decyzji, gestu, zrozumienia i przebywania ze sobą 24 godziny przez 7 dni w tygodniu 💛 Najbardziej bałam się tego, że skoczek rzuci jakąś głupotę albo oskarży dziewczynę, że to wcale nie jest jego dziecko, ale na szczęście wszystko poszło po dobrej myśli. Czekam na więcej i ściskam
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuń