poniedziałek, 16 lipca 2018

Trzeci

 Z niedowierzaniem wpatrywałam się w test ciążowy leżący przede mną na łazienkowej umywalce. Dwie wyraźne kreseczki. Pozytywny wynik. Czyżbym naprawdę spodziewała się dziecka Gregora, czy los po raz kolejny postanowił spłatać mi figla bezpodstawną nadzieją?Czy ze względu na stres oraz na stany, w których znajdowałam się po odejściu Gregora nie zauważyłam zmian, które zaczęły zachodzić w moim organizmie? Czy to w ogóle możliwe, abym była w ciąży? Przymknęłam powieki jednocześnie kładąc dłoń na płaskim jeszcze brzuchu. Czy tam naprawdę narodziło się nowe życie stworzone przeze mnie i Gregora?
Hej maluszku... – szepnęłam wzruszona. – Jesteś tam może? – Spytałam wiedząc, że bez wizyty u lekarza nie dowiem się tego. Wiedziałam, że będę musiała to zrobić, ale równocześnie bałam się.  Jeśli tak to wiedz, że stworzę ci dom z prawdziwego zdarzenia. – Powiedziałam biorąc głęboki wdech. Czy naprawdę zostanę mamą? Czy Gregor, mój były już chłopak, ale ciągle ukochany zostanie tatą? Czy zostaniemy rodzicami? Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że w moich oczach pojawiły się łzy. Szczęścia? Być może... Być może w podświadomości cieszyłam się z domniemanej ciąży, jednak odczuwałam również strach. Zdawałam sobie sprawę, że jak najszybciej muszę dowiedzieć się prawdy, dlatego nie zwlekałam dłużej i postanowiłam umówić się na wizytę do lekarza. Muszę wiedzieć, czy w moim brzuchu zadomowiła się istotka, którą pokocham od pierwszej chwili.

 Po pierwszej serii pierwszego konkursu olimpijskiego na skoczni normalnej zaszyłem się w kącie wyrzucając sobie, jaki jestem beznadziejny. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Owszem, zdawałem sobie sprawę z tego, że po kontuzji nie wrócę od razu do pełni sił oraz sprawności, ale dwudziesta druga lokata... Zrezygnowany pokręciłem głową. Oddałem przyzwoity skok, 102,5 metra... Obrałem sobie za cel poprawienie się w drugiej serii. Wiedziałem, że to zadanie nie będzie należało do najłatwiejszych, ale inaczej nie nazywam się Gregor Schlierenzauer.

 Z napięciem wymalowanym na twarzy wpatrywałam się ekran monitora. Lekarka w skupieniu wykonywała badanie, a ja z każdą mijającą sekundą denerwowałam się coraz bardziej. Za niedługo będzie po wszystkim. Za niedługo dowiem się prawdy, dowiem się, czy noszę w sobie owoc mojego i Gregora uczucia...
Proszę spojrzeć – odezwała się po kilku chwilach starsza kobieta. – O, tutaj. – Wskazała, a ja drżąc z emocji wykonałam polecenie.
To dziecko? – spytałam ledwo słyszalnie. Nie mogłam w to uwierzyć. Zafascynowana wpatrywałam się w mały punkt, chcąc zapamiętać jak najwięcej z tej magicznej, jedynej i niepowtarzalnej chwili... – To naprawdę moje dziecko? – Wyszeptałam.
Tak – pani doktor pokiwała głową. – To pani dziecko. Trzynasty tydzień, nie można jeszcze ustalić płci, ale w przyszłym miesiącu zapewne będzie to możliwe – Mówiła, a mnie było stać jedynie na kiwanie głową na znak, że rozumiem. Nadal byłam w szoku, nadal nie mogłam w to uwierzyć. – Chce pani posłuchać bicia serca? – Zadała pytanie.
Tak – wyjąkałam. Zamknęłam oczy oddychając głęboko. Po krótkiej chwili usłyszałam bicie maleńkiego serduszka mojego dziecka. Tego było już dla mnie za wiele. Łzy, które od momentu zobaczenia go gromadziły się w moich oczach teraz spływały mi z twarzy chowając się w moich włosach. Z czułością dotknęłam brzucha wsłuchując się w najpiękniejszą melodię na świecie...

 Pierwszy olimpijski konkurs na skoczni normalnej przeszedł już do historii. Ostatecznie nie poprawiłem swojej lokaty, tylko wyrównałem ją. Pragnąłem się poprawić, osiągnąć lepszy rezultat, ale oddałem krótszy skok, co automatycznie przekreśliło moje szanse na zajęcie lepszego miejsca. Po udzieleniu kilku wywiadów, po rozdaniu autografów, zrobieniu sobie kilku zdjęć z kibicami, krótko mówiąc po wszystkim udałem się na krótki nocny spacer. Mroźne koreańskie powietrze zdecydowanie mi służyło. Usiadłem na drewnianej ławce i zacząłem wpatrywać się w gwiazdy jaśniejące na niebie. Żałowałem, że nie wziąłem ze sobą aparatu, aby uchwycić tę magiczną aurę. Otuliły mnie płatki śniegu, a ja myślami przeniosłem się do swojej ojczyzny, do Austrii, do swojego miasta, do Lily. Zastanawiałem się, co teraz robi, czy oglądała konkurs, czy trzymała za mnie kciuki... Głęboko żałowałem, że nie ma jej w tej chwili ze mną, ale wiedziałem, że to tylko i wyłącznie moja wina. Gdyby nie moje chore ego teraz byłaby tu, wspierała mnie, dodawała otuchy. Przymknąłem powieki przywołując obraz jej twarzy. Tęskniłem za nią każdą komórką mojego ciała. Wszystko we mnie krzyczało, domagało się jej bliskości oraz czułości. Oddałbym wszystko, aby teraz wtulić się w jej drobne ciało, wtulić się jak najmocniej i zapomnieć o wszelakich niepowodzeniach. Moja ukochana... Odzyskam cię. Odzyskam... Jeszcze kiedyś stworzymy rodzinę z prawdziwego zdarzenia, o jakiej zawsze marzyliśmy. Będziemy mieszkać w domu, w salonie będzie trzeszczał kominek, posadzę drzewo w ogrodzie, spłodzę syna, a później córeczkę... Odzyskam cię Lily, obiecuję ci to. Kocham cię.

 Jak zaczarowana wpatrywałam się w zdjęcie USG jednocześnie trzymając dłoń na brzuchu. Choć miałam przed sobą dowód, choć słyszałam bicie jego serduszka nadal ciężko było mi uwierzyć w to, że noszę pod sercem dziecko... Dziecko moje i Gregora. Co robić? Co mam zrobić w tej chwili? Pomimo tego, co zrobił, pomimo tego, że mnie zostawił nie mogłam ukryć przed nim tego, że zostanie tatą. Nie zasługiwał na to... Kochałam go całą sobą, całym sercem i całą duszą, a dziecko tylko wzmocniło we mnie te uczucia. Miłość jest cholernie ciężka, a los niejednokrotnie kpi z nas śmiejąc się prosto w twarz. Musiałam powiedzieć Gregorowi o ciąży, musiałam to zrobić. Czy byłam gotowa mu wybaczyć...?
 – Hej maluszku... – odezwałam się. – Już wiem, że naprawdę we mnie żyjesz... Jestem twoją mamą, wiesz? – Zaśmiałam się przez łzy. – Pokochałam cię od pierwszej chwili i jestem pewna, że twój tatuś również to zrobi... Nie ma go teraz z nami, bo przez własną głupotę zostawił nas, nie mając jeszcze o tobie pojęcia... Maluszku, chcę stworzyć ci prawdziwą rodzinę, chcę stworzyć ci dach nad głową, chcę żebyś miał oboje rodziców... Wiesz, skarbie... Chyba jestem gotowa wybaczyć twojemu tacie ciosy, które mi zadał. Kocham go i nie chcę żyć bez niego... – Mówiłam jednocześnie podejmując, jak mi się zdawało najważniejszą decyzję w życiu. Gregor... Wybaczam ci. 


***

Witam!

A ja mam nadzieję, że wybaczycie mi taką przerwę... Mam nadzieję, że od tego momentu coś ruszy do przodu :D
Spodziewałyście się takiego obrotu sprawy? ;) 

Pozdrawiam ;*